Anna Maria Jopek
Samba w Poznaniu
9ty grudnia 2009
Centrum Kongresowe-Lisbone Stories
9 grudnia,wieczór,godzina 20sta.Pusta jeszcze scena-zapowiedź niezwykłego spektaklu.
Konga,perkusja,klawisze,kontrabas,moc mikrofonów,dwie konsole,laptopy przekaźniki.Widownia zapełniona po ostani fotel.Bilety nie do zdobycia już kilka tygodni przed koncertem.Zakaz fotografowania.Z pewna obawą myślałam o tym wydarzeniu…
Lisbone Stories,gasną światła,krótkie powitanie-Anna Maria Jopek i Marek Napiórkowski.Dwie sławy-oboje współpracowali z najlepszymi muzykami,ponad sto wydanych płyt z udziałem p. Marka..Witają nas jakże skromnym i polskim akcentem,piosenką zaczerpniętą z repertuaru Kabaretu Starszych Panów,na króciutkiej płycie Anny Marii Jopek z 1999r zaśpiewana z Jeremim Przyborą-kolęda prawie.Świątecznie.
I już na scenę wkracza Marcin Kydryński i dobrze znanym z trójki głosem przedstawia lizbońsko-polską ekipę artystów.
Ernesto Lite-doskonały pianista i dobry ciekawy głos.
Paweł Dobrowolski-doskonały perkusista o jazzowym zacięciu,ale myślę,że potrafi zagrać każdy rytm.
Robert Kubiszyn-gitara basowa i kontrabas.
Henryk Mickiewicz z rodziny o muzycznych tradycjach-saksofon altowy i cudowny klarnet.
Beto Betuk o subtelnej urodzie i otwartym sercu- młody Portugalczyk-konga,perkusja.
Później na scenę wejdzie Marito Marques- portugalski perkusista towarzyszący
Yamiemu-multiinstrumentalista ale przede wszystkim głos,co potrafi oddać, jak żaden inny,co dyktuje serce.
Samba w Poznaniu.Żartobliwe ale trafne słowa Beto Betka.
Jazz i fado. Blues i bossa nova. Gorący tygiel tradycji, portugalski język, afrykańskie narzecze i polskie słowa tak naturalne i łagodne.
"Niema, "Upojenie".
Kocham brzmienie polskiego języka-wzruszająco stwierdza Beto Betuk.
Głos Anny Marii Jopek to doskonały instrument na scenie.Nagrania studyjne nawet w części nie oddają jego mocy i pasji.
”To nasza tajna broń…:”
„Możliwe”.Zdumiewający song-osobiste wyznanie a i zarazem wezwanie,hymn.
Partie saksofonu płynnie przechodza z perfekcyjnie czystych melodii do jazzowych wariacji..Aksamitny klarnet Henryka Miśkiewicza tworzy urokliwy ornament,to dźwięki,których nie sposób zapomnieć,wręcz nie nie można nie pokochać.
„Lisboa,Rio e Havana” zaintonował Beto Betuk i popłynęła lizbońska opowieść głosem muzyków i …publicznośći.Czy to samba?Rozkołysani jeszcze powitaliśmy Yamiego i Marito Marquesa.To nowy wątek tej nocy..Spękana słońcem ziemia i zielone plantacje. Lisbońskie uliczne granie,czułość i nostalgia.”Mae Negra”,roztańczone „Marimbondo Uamulumata” i tęskna ciepła „Aloella”. W trakcie bisu przedstawiali się wzajem raz jeszcze i zapadł mi w pamięć popis Pawła Dobrowolskiego.
Bo to już był bis.Zabrzmiała pełną mocą raz jeszcze Lisboa Rio e Hawana-roztańczyła artystów,rozśpiewała publiczność,wstali wszyscy z miejsc-Lisboa jak mantra radości-
-nie ma lepszych doznan jak wspólne odczuwanie,
nie ma lepszej drogi do lepszego jutra.
Niema.
Komentarze
Prześlij komentarz